LINK do udostępnienia: https://hanglberger-manfred.de/pl-gott-und-die-natur.htm

Strona główna

 Bóg i przyroda

 

Natura: piękna i okrutna

Niezależnie od tego, czy zastanawiamy się nad skutkami pandemii Covid-19, czy oglądamy film o zwierzętach w afrykańskim parku narodowym: zawsze przerażające jest to, jak okrutna może być dla nas natura. Z jednej strony doświadczamy przyrody w cudowny i fascynujący sposób, doświadczamy równowagi psychicznej i wzmocnienia podczas spaceru przez piękny krajobraz. Z drugiej strony siły natury pokazują swoje niszczące działanie np. w powodziach, trzęsieniach ziemi czy wybuchach wulkanów.

 

Siły natury: narzędzia w ręku Boga?

Przez tysiące lat ludzie różnych religii wierzyli, że wszystkie naturalne wydarzenia są kontrolowane przez Boga (lub bogów). Cierpienie od sił natury było zawsze postrzegane przez tych ludzi jako kara lub test od Boga. Siły natury były więc rozumiane jako instrumenty w ręku Boga do karania lub edukowania ludzi.

Nawet w naszych czasach wielu ludzi nadal tak się czuje, gdy w obliczu bolesnego ciosu losu zastanawia się, dlaczego Bóg im to zrobił.

 

“Ciemny" obraz Boga

Gdy natura była doświadczana jako okrutna, Bóg jawił się jako okrutny. Ponieważ siły natury w swoim niszczycielskim działaniu nie czyniły rozróżnienia między ludźmi a materią nieożywioną, między dziećmi a dorosłymi, między osobami stosującymi przemoc a pomocnymi, mówiono o nieprzewidywalności Boga. Duchowa ślepota na siły natury, które były postrzegane jako boskie działanie, kształtowała obraz Boga, który wydawał się "mętny", "niezrozumiały" i "arbitralny".

 

"Autorytet Boga" był wzorem autorytetu wśród ludzi

Jeśli Bóg jawił się jako nieczuły i okrutny jako kontroler przyrody, ale jednocześnie był rozumiany jako najwyższa władza, to logiczne było, że osoby sprawujące władzę w rodzinie lub w Kościele czy w społeczeństwie były przekonane, że w swoich działaniach wychowawczych, w swoich zachowaniach karnych i w swoich innych decyzjach, jako ludzie wiary mają również obowiązek być okrutni, aby egzekwować "prawo i porządek". Przemocowe praktyki wychowawcze miały więc religijne podstawy i zwyczaj w obszarze kościelnym. Wzmacniały je pewne stwierdzenia biblijne ("Kto kocha swego syna, karze go". Por. Syr 30,1; Syr 30,13; Hbr 12,6; ...) oraz religijna idea, że ślady grzechu pierworodnego ujawniają się w fazie buntu dziecka i że należy je wypędzić przez bicie.

 

Teologia uzdrawiająca i wyzwalająca nie ugruntowała się.

Już około 750 lat temu wielki teolog Tomasz z Akwinu, dzięki studiom nad Biblią i pismami greckiego filozofa Arystotelesa, uznał, że natura jest osadzona w pewnej autonomii wobec praw przyrody.

W odniesieniu do przyrody Kościół podjął to rozumienie Tomasza z Akwinu w XIII wieku, gdy na Soborze Watykańskim II mówił o "właściwej autonomii rzeczywistości ziemskich" (In Gaudium et Spes, rozdz. 36).

 

Rzeczy stworzone, a nawet społeczeństwa mają swoje prawa i wartości, które człowiek musi stopniowo rozpoznawać, stosować i kształtować.
Odpowiada to woli Stwórcy.

Na mocy tego, że są stworzone, wszystkie indywidualne rzeczywistości mają swój stały status,
własną prawdę, własne dobro, jak również własną legalność
i swój własny porządek, który człowiek musi respektować. (GS, rozdz. 36)


Ani w średniowieczu, ani w wiekach późniejszych rozumienie to nie znalazło realizacji w kulturze modlitewnej i proklamacyjnej Kościoła. Ale nawet po Soborze Watykańskim II (1962-1965) to rozumienie niezależności sił przyrody nie miało wpływu na liturgię ani na rozumienie wiary przez ludzi.
Nadal nieustannie modlimy się do "wszechmocnego" Boga, który żyje i "rządzi", mimo że jest to zupełnie niezrozumiałe dla wierzących: Czy Bóg rządzi światem, czy go inspiruje? Moc Boża i Jego działanie w przyrodzie powinny być więc wyrażane innymi słowami i modlitwami.
W praktycznym życiu Kościoła mamy więc takie rozumienie działania Boga w świecie, które prowadzi wierzących na manowce i przez to może zniszczyć wiarę.

 

Brakuje jeszcze odpowiedniej doktryny wiary

Każda epoka miałaby za zadanie odnieść odpowiednią wiedzę o przyrodzie do wiary w sposób współczesny, czyli sformułować sensowne rozumienie działania Boga w przyrodzie. W relacji między wiarą z jednej strony, a polityką, społeczeństwem i ekonomią z drugiej, dzieje się to od ponad stu lat poprzez "Katolicką Naukę Społeczną", która stale się rozwija ze względu na zmiany społeczne.

Równie konieczna byłaby doktryna wiary kształtowana w dialogu z odkryciami nauk przyrodniczych i rozwijana w miarę postępu wiedzy.

Fakt, że taka doktryna wiary nie jest sformułowana, a tym samym nie oferuje się wierzącym współczesnego zrozumienia działania Boga w przyrodzie, jest jednym z największych deficytów Kościoła, za który odpowiedzialne jest jego kierownictwo. Zamiast tego oczekuje się od wierzących błędnych modlitw "Wszechmogącego Boga".

 

“Sekularyzacja" jako wyzwolenie od agresywnych władz o podłożu religijnym

Kiedy modlitwy, głoszenie i nauczanie wiary są sprzeczne z naukową wiedzą wierzących, u wielu wiara zostaje zniszczona.
“Sekularyzacja" głosi jednostronny - wyłącznie naukowy - pogląd na świat i człowieka, ale przez wielu jest przeżywana jako wyzwolenie od strachu, zastraszenia i paternalizmu Boga, który nieustannie testuje i karze, oraz jego ziemskich przedstawicieli, biskupów i księży. Gdy przywódcy Kościoła nadużywają autorytetu Boga, a tym samym własnego autorytetu do sprawowania niewłaściwych rządów, zastępują ich inne autorytety, na przykład niektórzy politycy, którzy stają w obronie godności człowieka i jego praw, co pozwala im kontrolować własną władzę, albo pedagodzy, którzy wychowują dzieci i młodzież do duchowej i emocjonalnej dojrzałości i odpowiedzialności, albo psychologowie, którzy pomagają ludziom wyczuć taktykę zastraszania i nauczyć się przed nią bronić.

 

Sensowne życie wymaga biegunowości racjonalności i zdrowej duchowości

Chociaż "sekularyzacja" oznacza dla wielu ludzi wyzwolenie i postęp, to jako czysto racjonalny pogląd na świat i ludzi, na dłuższą metę prowadzi do coraz większego egoizmu i bezsensu. Dla większości z nich nie prowadzi do racjonalności dobra wspólnego, które może wymagać wyrzeczenia i rozważenia, lecz jedynie do "racjonalności" własnych doraźnych interesów. Dlatego sensowne życie potrzebuje biegunowości między odpowiedzialnością osobistą, a odpowiedzialnością wspólnotową oraz biegunowości między racjonalnym spojrzeniem na świat i człowieka, a duchowym związkiem ze światem i człowiekiem. Taka duchowość wymaga jednak odpowiedniego zrozumienia Bożego działania w świecie, odpowiedniego zrozumienia wewnętrznej dynamiki przyrody, która nie jest nadużywana przez Boga jako narzędzie do karcenia i wychowywania człowieka. Dla takiej duchowości potrzebne są jednak także modlitwy, które wyrażają adekwatne rozumienie działania Boga w świecie i w człowieku.

 

 

Hanglberger Manfred (www.hanglberger-manfred.de )

 Przetłumaczone przez: Alessio Baldi

LINK do udostępnienia: https://hanglberger-manfred.de/pl-gott-und-die-natur.htm

 

Współczesna chrześcijańska kultura modlitwy >>.

Zrozumienie i rozwiązanie problemu "sekularyzacji": >>.

 

Strona główna